List siostry Rut
Kochani!
Nie chciałabym się za dużo rozpisywać na mój temat gdyż uważam, że w tym liście powinnam napisać o tych, którzy mają do tego większe prawo…. . Mam na imię Rut i jestem siostrą zakonną nowopowstałego Zgromadzenia w Tanzanii. Całym sercem jestem Polką ale również całe moje serce jest tu w Tanzanii. Od wielu lat dane mi jest służyć tu w tym kraju wśród osób biednych, niechcianych, porzuconych przez najbliższych. Zgromadzenie Dobrych Samarytanek, to siostry, które chcą żyć z biednymi i dla biednych, dlatego nie budują osobnych domów dla siebie. Dzielą swoje życie z tymi, którzy zostali odepchnięci w różny sposób. W zeszłym roku złożyłam śluby właśnie w tym Zgromadzeniu na ręce tutejszego Biskupa. Zaczęło się nowe…. Dla mnie kolejny pomysł Pana Boga na moje życie.
Tu w Tanzanii jest bardzo dużo dzieci, które nie mają żadnej opieki, ponieważ ich rodziny są zbyt biedne. Wiele rodziców umiera na Aids lub zapada na choroby psychiczne. Takie problemy nękają tutejszych ludzi. I właśnie tu, w Tanzanii narodził się pomysł wybudowanie dla dzieci, sierot prawdziwego domu dla tych, którzy nie mają dachu nad głową, wybudowanie Centrum Samarytańskiego. W poprzednim Ośrodku słyszałam od dzieci: „Siostro wybuduj dla nas prawdziwy dom”. Te słowa bardzo głęboko utkwiły w moim sercu. Ten ośrodek nie był dla nich prawdziwym domem mieszkali bowiem razem z osobami dorosłymi, chorymi na Aids, trąd, a także z chorymi psychicznie, którzy zachowywali się bardzo agresywnie. Myślę, że teraz już rozumiemy dlaczego dzieci prosiły o prawdziwy dom.
We wspomnianym Ośrodku znajduje się dziewczynka Juliana, obecnie uczennica 3 klasy szkoły podstawowej. Została znaleziona przed drzwiami kościoła. Zostawiła ją tam matka. Dwuletnia dziewczynka siedziała pod drzwiami kościoła i płakała. Znalazł ją ksiądz, który przywiózł ją do tego Ośrodka, gdyż w naszej okolicy nie ma żadnego domu dla dzieci. Szlochając Julianna mówiła do mnie: „Mama mnie nie chciała, mama mnie nie kocha”. Tej rozmowy nigdy nie zapomnę. Małe dziecko otoczyliśmy miłością, ale jednak cos gnębiło dziewczynkę. Była zamknięta w sobie i bardzo smutna. Pewnego dnia zapytałam: „Juliana, co ci jest, dlaczego jesteś tak bardzo smutna, czy może jesteś chora?” Dziewczynka bardzo długo milczała i w końcu zaczęła płakać. Jej dobry kolega Franciszek powiedział do mnie: „Siostro, Juliana codziennie płacze gdyż tęskni za mam”. Zapytałam Juliannę, czy to prawda. Dziewczynka pokiwała głową i powiedziała, że chciałaby mieć prawdziwy dom. Trudna sytuacja…pomyślałam, co mogę temu dziecku odpowiedzieć. Zaczęłam jej tłumaczyć i zapytałam, czy wie, że Jezus ją bardzo kocha.? Pokiwała głową, ale ja wiedziałam, że te argumenty nie trafiają do niej. Nie rezygnując mówiłam dalej: „Julcia, dowodem na to, że Jezus Cię kocha jest moja obecność tutaj oraz wszyscy, którzy nam pomagają, przysyłają pieniążki na jedzenie…na ubiór… . Dziewczynka zaczynała uważnie słuchać, a ja kontynuowałam dalej: Pamięta, ja tu jestem i nigdy ciebie nie zostawię, kocham cię i będę robić wszystko abyś miała prawdziwy dom.
Dziewczynka uśmiechnęła się. Od tego dnia nie widziałam jej smutnej. Gdy Julcia zobaczy mnie z radością biegnie do mnie i tuli się jak do mamy. Dla takich warto żyć i ofiarować swoje życie dla sierot, dla potrzebujących. Każde z tych dzieci w Ośrodku ma swoją własną tragiczną histerię i potrzebuje ludzkiego wsparcia i ludzkiego serca.
Do tej pory miałam wszystko poukładane….można powiedzieć; zabezpieczone finansowo, gdyż o wszystko martwili się moi przełożeni. Teraz, gdy Jezus ma dla mnie nowy pomysł na moje życie; być z biednymi i dla biednych, takich jak Julcia wszystko się odmieniło. Ofiarując dzieciom swoje życie i serce staram się stworzyć dla nich prawdziwy dom, a to wymaga także wsparcia materialnego. Dla nich takim domem będzie Centrum Samarytańskie, które jest w budowie. Dzięki ludziom wrażliwego i ogromnego serca rozpoczęliśmy budowę pierwszego skrzydła tego Centrum, a zaplanowane są następne dwa.
Mam nadzieję, że znajdą się ludzie, którzy nie będą obojętni na los dzieci takich jak Julianna. Proszę przyłączcie się do mnie, abyśmy razem ratowali dzieci przed śmiercią głodową i przywracali im uśmiech na twarzy i poczucie szczęścia oraz dawali poczucie bezpieczeństwa, i że są kochane. Na tym dzisiaj zakończę. Serdecznie pozdrawiam wszystkich z Tanzanii…z Bukanga…z ziemi nadziei dla naszych dzieci. Wesprzyjcie nas w tym bożym dziele przez swoją pamięć modlitewną, a także pomoc materialną. Nie uśmiech dziecka, który jest uśmiechem samego Boga będzie dla Was nagrodą samego Nieba.
Siostra Rut Ciesielska, Samarytanka
MSAMARIA – JIMBO LA MUSOMA
S.L.P. 1442 Musoma s '(+255) 0785584424
rutciesielska@wp.pl