Wielkopostna historia

W czasie podróży z Nowojorskim Klubem Podróżnika na wyspy Galapagos i do Ekwadoru oglądaliśmy piękny Wodospad Peguche, który w obrzędowości miejscowych Indian odgrywa bardzo ważną rolę. W dniach przesilenia letniego potomkowie Inków celebrują tu Festiwal Inti Raymi, inaczej Festiwal Słońca. Kolorowo ubrani Indianie odprawiają swoje rytuały, do których należy także oczyszczająca kąpiel w wodach wodospadu.

W drodze do Peguche przejeżdżaliśmy przez niewielkie miasteczko Otavalo, położone około 3 km od wodospadu, które jest jednym z najbardziej znanych miast w całej Ameryce Południowej, a to za sprawą najsłynniejszego targu indiańskiego, którego tradycje sięgają czasów preinkaskich. Indianie Otavalo zachowują wiele zwyczajów sięgających czasów preinkaskich. Mają także własne prawa, które są respektowane przez władze państwowe. Egzekwowanie jednego z tych praw mogliśmy oglądać, przejeżdżając przez to miasto.

Przez okno autobusu zauważyłem coś w rodzaju procesji, którą skojarzyłem z konduktem pogrzebowym. Na przedzie jechał samochód, za nim szło dwóch młodych mężczyzn rozebranych do spodenek. Byli przystrojeni zielenią i na plecach nieśli jakieś tobołki. Za nimi kroczyła spora gromada ludzi, trzymających w rękach pędy zielonych roślin i coś w rodzaju skórzanych rzemyków. „Kondukt” zamykało czterech policjantów. Zapytaliśmy przewodnika co to za pogrzeb. Przewodnik odpowiedział, że to nie jest kondukt żałobny, ale „karna kompania”.

Tych dwóch półnagich mężczyzn przyłapano na kradzieży. Rozebrano ich, włożono na plecy ukradzione rzeczy i przybrano roślinami, która parzą podobnie jak pokrzywy. Zwołano rodzinę złodziei i ich znajomych oraz mieszkańców miasta. Pędzono ich ulicami z miejsca kradzieży na główny rynek. Tam ich rozbierano i każdy ich chłostał rzemykami z bydlęcej skóry i pokrzywami. Na koniec przynoszono wodę schłodzoną w zamrażarce i polewano ich. Po czym skazańcy przepraszali wspólnotę Indian i prosili o wybaczenie. Przebaczenie otrzymywali, ale musieli opuścić wspólnotę, w której żyli. Największa karą dla skazańców był wstyd, publiczne upokorzenie i wypędzenie ze wspólnoty.

Patrząc na to wydarzenie przez pryzmat Ewangelii o nieurodzajnej fidze, którą czytamy w Wielkim Poście możemy powiedzieć, że skazańcy zamiast dobrych owoców życia wydawali złe. Plemienna wspólnota dała im szansę naprawy, wydania dobrego owocu „obkładając” ich nawozem w formie pokrzywy, rzemyków skórzanych i lodowatej wody.